poniedziałek, 4 czerwca 2012


Jak mniej czyścić kurnik i poprawić zdrowie kur z tego powodu?

Autorem artykułu jest Pracownia Permakultury


Zacząć trzeba od tego, że brud to pojęcie względne. W przeszłości właściwie tylko dzięki niemu kury mogły w ogóle przeżyć zimę... 
Artykuł poświęcony jest  pewnej metodzie, która może poprawić komfort i zdrowie zwierząt zimujących w pomieszczeniach...

...zmniejszyć koszty ogrzewania, nakład pracy na utrzymanie pomieszczeń dla zwierząt oraz wytworzyć materiał, który będzie można użyć później do nawożenia roślin w ogrodzie czy na większa skalę na polu. Krótko pisząc spełnić kilka pożytecznych funkcji naraz, czyli to co permakulturnik lubi najbardziej. Wpis odnosić się będzie głównie do kur, choć metody tu wspomniane odnoszą się w równym stopniu również do świń. W mniejszym także do zwierząt roślinożernych (kóz, krów, owiec). 

Metoda ta opisywana jest przez niektórych zachodnich (zwłaszcza bardziej "ekologicznych") hodowców kur, jako największy "kurzy" wynalazek XX wieku. Ta metoda to trzymanie zwierząt "na głębokiej ściółce" (z ang. deep litter). Czyż nie prawda, że brzmi ekscytująco i rewolucyjnie? ;)

 

%C5%9Awinie+na+g%C5%82%C4%99bokiej+sci%C3%B3%C5%82ce
Świnie trzymane na głębokiej ściółce. Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii.

W klimacie umiarkowanym musimy (a przynajmniej w chwili obecnej jest to najbardziej ekonomicznie opłacalne) przez pewien czas w roku trzymać większość zwierząt w zamknięciu. Mimo wszystkich korzyści zdrowotnych, jakie zwierzętom niesie wypas pastwiskowy, strata energii, jaką niesie ze sobą przebywanie przez dłuższy czas zimą na dworze jest nie do przecenienia. 

Takie kury co prawda latem również spędzają sporo czasu w kurniku (nocą), ale zimą czas ten wydłuża się dużo bardziej - często, gdy jest kiepska pogoda kury nie wychodzą z kurnika przez kilka dni (w tym momencie pomijam fermy przemysłowe na których kury w ogóle światła dziennego nie widza).

Powoduje to proporcjonalnie zwiększenie ilości procesów fizjologicznych, które zachodzą wewnątrz kurnika... Jednym z tych procesów fizjologicznych jest wydalanie. Dla nas oznacza to, że zimą kury produkują więcej kurzeńca - skoro więcej wydalają w kurniku to i logiczne jest, że więcej mamy tego silnego, "gorącego" (bo bogatego w azot i szybko działającego) nawozu. Ma to swoje zalety np.

-Możemy więcej upraw nawozić - Pan Jacek z Boskiej Woli opisał na swoim blogu, że chów alkierzowy (zwierząt w zamknięciu) to jeden z podstawowych mechanizmów jaki umożliwił powstanie płodozmianu i zaniechanie mało wydajnej trójpolówki.

-Nawóz skoncentrowany jest w jednym miejscu - nie musimy biegać po podwórku z szufelką i zeskrobywać z ziemi, jeśli chcemy małą ilością tego "dobra" zasilić rośliny. 

-Kury (czy inne zwierzęta) nie niszczą zimą pastwiska, o co przy wysokiej obsadzie zwierząt zimą nie trudno - ruń pastwiskowa przecież zimą się nie regeneruje a wilgotna ziemia bardzo jest podatna na ubijanie..

Zwiększony czas przebywanie kur w kurniku ma jednak również swoje minusy:

-Kury skoncentrowane są na małej przestrzeni co może wpływać negatywnie wpłynąć na ich zdrowie...

-Niedobory wit. D - Jeśli nie suplementujemy jej w paszy (co przejawiać się będzie gorszą jakością jajek i mniejszą odpornością kur).

-Co chyba najważniejsze częstsze sprzątanie kurnika, obowiązek, który trudno uznać za przyjemny.Jak już wcześniej napisałem głębokie ściółkowanie (w kurniku) może poprawić komfort nasz i zwierząt...

Co to jest głębokie ściółkowanie?

Głębokie ściółkowanie to po prostu ściółkowanie dużą ilością materiału do ściółkowania. Dużą ilość określa się, jako minimum 20 cm i więcej - nawet do 1 czy 2 metrów! W pewnym momencie (np. raz do roku) zwykle będzie trzeba wybrać część materiału, gdyż poruszanie się w takim kurniku (czy chlewie) może być utrudnione lub ilość przestrzeni życiowej dla zwierząt zbyt mała.

Gdy ściółka w takim kurniku zużyje się - nie będzie mogła chłonąć już więcej odchodów, będzie wilgotna lub w kurniku będzie śmierdzieć amoniakiem to ściółki tej nie wyrzuca się z kurnika, tylko dodaje nowej - na wierzch. Alternatywnie, gdy mamy już grubą warstwę przerobionej głębokiej ściółki można wierzchnią warstwę "zeskrobać" i rzucić w kąt kurnika by wyschła. Zwykle przed dodaniem nowej warstwy ściółki podłoże (zużyta ściółkę) zasypuje się również wapnem gaszonym (wodorotlenkiem wapnia - Ca(OH)2 ). Stosowanie wapna ogranicza rozwój bakterii chorobotwórczych i sprawia, że zwiększa się chłonność podłoża. Na wierzch rzuca się nową ściółkę i lekko miesza się ją z wapnem. 
Ile wapna stosuje się na 10m2 kurnika? Jednorazowo od 5-8 kg wapna. Lub około 0,5 kg na kurę nioskę. Zwykle stosuje się je co 2-4 tygodni. Minusem stosowania wapnia są większe straty azotu. Możliwe, że dobre efekty uzyskałoby się stosując mączkę bazaltową. Niektórzy hodowcy amerykańscy nie stosują w swoich głęboko ściółkowanych kurnikach żadnego wapna.

Czy ten sposób trzymania kur oraz innych zwierząt nie jest niehigienicznych i niezdrowy dla zwierząt?  Co z bakteriami, pasożytami i innymi patogenami?

Nie, tego typu sposób trzymania kur nie jest niehigieniczny. W latach 40 ubiegłego wieku  przeprowadzono doświadczenie. Polegało ono na pomiarze śmiertelności kur w zależności od tego jak postępowano ze ściółką. W roku 1946 rozpoczęto użytkować kurnik. Przez pierwsze trzy lata, gdy regularnie usuwano zużytą ściółkę i rozkładano nową śmiertelność w kur wynosiła 19%. Było (następujących po sobie) 10 grup kur składała się łącznie z 18000 kurczaków (odchowanych od 1 dnia życia na fermie). W ciągu następnych trzech lat, w których przestano usuwać ściółkę wyhodowana na tej samej fermie 10000 kur a ich śmiertelność wynosiła 7%. Zanim zaczęto stosować głębokie ściółkowanie rzadko kiedy w jakiejś grupie nie dochodziło do ataku kokcydiozy (choroby spowodowanej pasożytniczymi pierwotniakami). Po wychowaniu na głębokiej ściółce co najmniej dwóch grup kur nie było z tą chorobą żadnych zauważalnych problemów. 

Przyczyn tego zjawiska jest kilka:

Najprawdopodobniej przebywanie kur na "starej" ściółce narażało kury już od małego (1 dnia życia) na małą ilość kokcydiów (i innych chorób) dzięki czemu kury nabywały odporność. 

Kolejną prawdopodobną przyczyną lepszej odporności kur na dojrzałej głębokiej ściółce jest "większa dojrzałość" ekosystemu ściółki. Podobnie jak pierwotne lasy są bardziej odporne na presje szkodników niż grunty orne. Wynika to z racji tego, że w starym lesie jest więcej różnorodnych połączeń między poszczególnymi organizmami. By wytworzyły się te wszystkie korzystne połączenia (w lesie jak i ściółce) potrzeba oczywiście czasu, w którym ściółka (lub przynajmniej jej część) nie będzie ruszana. Intuicyjnie każdy wie, że nawet wielogatunkowy młodnik w lesie ustępuje pod kątem bioróżnorodności obszarowi Białowieży o podobnej powierzchni co wspomniany młodnik.

Nieruszana ściółka w kurniku to przykład ekosystemu detrytusowego, w którym nie zachodzi produkcja pierwotna (czyli fotosynteza lub chemosynteza). Inne przykłady takich ekosystemów to część ciemnych jaskiń (czyli nie zachodzi proces fotosyntezy, bo i jak bez światła?), w których podstawą łańcucha pokarmowego są np. odchody nietoperzy. Mimo, że nie ma roślin, to bioróżnorodność w tego typu miejscach jest  naprawdę niesamowita! 

Co się niejako wiąże z poprzednim powodem, dla którego na głębokiej ściółce kury mniej chorują to fakt, że w takiej ściółce zachodzi proces kompostowania. Proces kompostowania to tlenowy rozkład materii organicznej przy udziale organizmów żywych. To co się dzieje w kompoście to prawdziwa wojna o przetrwanie. Kompost wprost tętni życiem. Jeśli jesteś jakimś "zwykłym patogenem", który czeka sobie w ściółce to ma się pecha. Organizmy "nieruchome" i nieposiadające skutecznych mechanizmów jak przetrwać w takim środowisku padną najprawdopodobniej ofiarą jakiegoś innego organizmu, który żywi się takimi "ciapowatymi" organizmami jak kurzy patogen. Czy oznacza to, że ani jeden patogen nie przetrwa? Oczywiście, że tak nie jest. Nie w tym jednak rzeczy by nie przetrwał ani jeden patogen, tylko by nie został przekroczony próg zjadliwości dla danego patogenu (ilości bakterii/wirusów/pierwotniaków, która wywołuje chorobę). Przekładając to na bardziej przyziemny przykład... Człowiek może połknąć 1 pałeczkę Salmonelli i nic mu nie będzie, jednak jeśli spożyłby  100000 to już może być to problem. Podobnie można współżyć seksualnie z osobą będącą nosicielem wirusa HIV i się nie zarazić. Zwłaszcza mężczyzna odbywający stosunek heteroseksualny ma mniejszą szansę zarażenia mimo bycia wystawionym na działanie tego wirusa. Drugi, trzeci czy czwarty stosunek seksualny może jednak okazać się dla tego lekkomyślnego lub nieświadomego mężczyzny tragiczny w skutkach. Mała dawka patogenów jest nawet bardzo pożądana by pobudzać układ immunologiczny (odpornościowy).

Czy są jeszcze jakieś inne korzyści ze stosowania głębokiego ściółkowania?
Tak, po pierwsze wspomniałem, że gdy stosuje się głębokie ściółkowanie to również zachodzi proces kompostowania (raczej powoli, ale jednak). Skutkiem ubocznym a czasem i głównym "plonem" procesu kompostowania jest wytwarzanie ciepła. Zatem taka głęboka ściółka podwyższa temperaturę w kurniku - co zwłaszcza zimą, jesienią i wczesną wiosną jest bardzo pożądanym zjawiskiem.

Kolejna korzyść związana ze stosowaniem głębokiego ściółkowania również wiąże się z procesem kompostowania a konkretnie z organizmami, które tego dokonują - m.in. dżdżownice i inne "robaki". Kury mogą wyjadać je ze ściółki, czym zmniejszają swoje zapotrzebowanie na paszę, co oznacza również mniejsze koszty dla nas jak i środowiska. Sam fakt, że w tym "brudzie" kury mogą znaleźć różne smakołyki do zjedzenia oznacza, że mogą przetrwać spożywając niepełnowartościową paszę np. nie zawierającą wszystkich aminokwasów egzogennych, tłuszczu  lub chociażby witaminy B12 (brak produktów pochodzenia zwierzęcego lub bakteryjnego). Głębokie ściółkowanie to technika szczególnie użyteczna w ciężkich czasach (wojna, głód, katastrofy naturalne...), gdy możemy mieć problemy ze zdobyciem paszy dla kur zawierającej komplet aminokwasów. Pośrednio pokazuje to jak ważne w diecie kur są produkty pochodzenia zwierzęcego, lub z drugiej strony patrząc jak "nieoptymalne" jest karmienie kur czy innych zwierząt ziarnem. 

%C5%9Aci%C3%B3%C5%82ka+a+waga+kur
Tabela obrazuje wyniki eksperymentu przeprowadzonego na 3000 kurach w roku 1947. Badano jak miał się przyrost masy  w zależności od tego jak karmione były kury i na jakiej ściółce je hodowane. Oznaczenia użyte w tabeli:
Nowa głęboka oznacza głęboką ściółkę, która była zakładana podczas pierwszego dnia eksperymentu.  Stara głęboka oznacza ściółkę, która już była używana przez inne kury w pierwszym dniu eksperymentu. Świeża oznacza, że ściółka była nowa i wymieniana co 2 tygodnie. Dieta pełnowartościowa oznaczała dietę zawierającą mączkę z lucerny. W diecie niepełnowartościowej nie było suszonej mączki z lucerny. Waga osiągnięta w 12 tygodniu hodowli (doświadczenie przeprowadzone ponad pół wieku temu, dziś tempo wzrostu brojlerów jest dużo szybsze). Funt to około 0,473 kg. Zwróć proszę uwagę na dobre przyrosty masy ciała i niską śmiertelność kur na starej, głębokiej ściółce. Niezależnie od diety.

Ostatnią korzyścią ze stosowania głębokiego ściółkowania jest posiadanie w kurniku zapasu dojrzałego kompostu - wystarczy odgarnąć z wierzchu warstwę świeżej ściółki a pod spodem będzie roczny (czy kilkuletni) dojrzały kompost - bez specjalnego przewracania czy dodatkowego wysiłku z naszej strony. Wartościowe substancje nawozowe nie zostaną również wymyte, jak to czasem dzieje się z kompostem robionym na zewnątrz.

Jakie materiały są najlepsze na głęboka  ściółkę?
Na głęboka ściółkę najbardziej przydatne będą materiały ubogie w azot - dzięki temu więcej odchodów będą mogły "zneutralizować". Kilka przykładów, jakich materiałów ludzie używają do głębokiego ściółkowania kurników czy chlewów:

-słoma

-trociny

-papier

-gazety

-wióry drzewne

-igliwie sosnowe

-suche liście

-skorupy od orzechów (rozdrobnione i z dodatkiem innych materiałów)


Na zakończenie chciałbym jeszcze zaznaczyć, że ze ściółką jest jak z winem i kobietami - im starsza tym lepsza. 

Osoby szczególnie zainteresowane tą tematyką mogą  przeczytać również artykuł dotyczący komercyjnej hodowli kur w systemie głębokiego ściółkowania. Może to stanowić atrakcyjną alternatywę dla klatkowych ferm przemysłowych. O alternatywnych, za której odbiór można uzyskać nawet pieniądze możesz przeczytać tutaj.

*Drobnym odchyleniem od tej zasady są zwierzęta zapadające np. w sen zimowy. Stałocieplne zwierzęta gospodarcze jednak w ten sposób nie zimują...

---

Wojciech Majda
Pracownia Permakultury

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 3 czerwca 2012


Roboty w służbie producentów mleka

Autorem artykułu jest coaxil


Patrząc na całą historię produkcji mleka oraz hodowli bydła mlecznego, można z pewnością przyznać, że ostatnie dwie dekady upływają pod znakiem robotyzacji udoju krów mlecznych. Dorobkiem tej epoki są roboty udojowe.

Największe koncerny branży mleczarskiej biorące udział w swoistym „wyścigu zbrojeń” od dawna zaprzęgają w produkcję i udoskonalanie robotów udojowych kosmiczne technologie. Na rywalizacji koncernów DeLaval, Lely czy Westfalia korzystają producenci mleka, którym oferowane są coraz doskonalsze urządzenia. Nie oznacza to jednak, że robot udojowy jest w zasięgu każdego rolnika-producenta mleka.

Rok 1992

W tym roku w pewnej holenderskiej fermie mlecznej zostaje zainstalowany owoc ośmiu lat pracy rodzinnej firmy Lely – pierwszy na świecie robot udojowy Lely Astronaut. Równolegle, szwedzka firma DeLaval prowadziła prace nad stworzeniem robota własnej konstrukcji. Jednak na jego debiut trzeba było czekać aż do 1998 roku. Inwestycja w innowacje jakich dokonały te firmy przeszło 20 lat temu opłaciły się – obecnie 75% robotów pracujących w Europie to roboty udojowe produkowane przez Lely i DeLaval. Na całym świecie pracuje ok. 11 tys. robotów udojowych.

Na początek - dopasowanie stada

Robotyzacji udoju nie należy postrzegać tylko w aspektach wygody i odciążenia od uciążliwych obowiązków związanych z udojem. Zakup robota wymaga od producenta mleka spełnienia odpowiednich wymogów i poniesienia dodatkowych kosztów. Ma to na celu najlepsze wykorzystanie dobrodziejstw robota oraz najszybszy zwrot inwestycji. Inwestycja w robot do dojenia krów pociąga za sobą także konieczność dopasowania stada pod kątem liczebności, odpowiedniej budowy ciała oraz wysokiej wydajności. Robot jednostanowiskowy działa optymalnie jeśli obsługuje ok 55 krów, natomiast dwustanowiskowy – ok. 95. Nie jest także tajemnicą, że czujniki robota udojowego zakładające kubki udojowe nie radzą sobie z wymieniem o nieregularnej budowie. Takich krów należy się pozbyć. Według teoretyków i praktyków gwarancją zwrotu inwestycji jest wysoka wydajność krów mlecznych dająca rocznie ok 500 tys. litrów mleka. Przy stadzie 55 krów to aż 8500 litrów od jednej krowy. Osiągniecie takiej wydajności wymaga znacznych nakładów finansowych.

W Polsce

Polscy producenci mleka mogą mieć problemy ze spełnieniem powyższych wymogów jakie stawia zrobotyzowana produkcja mleka. Dodatkowym czynnikiem jest znacznie tańsza niż na Zachodzie siła robocza. Względnie niskie koszty robocizny polskich dojarzy, której alternatywą ma być drogi robot udojowy często pozbawiają tego typu inwestycje opłacalności lub znacznie opłacalność zmniejszają.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 1 czerwca 2012


Enzymy glebowe

Autorem artykułu jest PUMA


Gleba to powierzchniowa warstwa skorupy ziemskiej powstała ze skały macierzystej w wyniku tzw. procesu glebotwórczego. Gleba jest to ta część skorupy ziemskiej, która podlega działaniu klimatu i wegetacji roślinnej.

                         Gleba to powierzchniowa warstwa skorupy ziemskiej powstała ze skały macierzystej w wyniku tzw. procesu glebotwórczego. Gleba jest to ta część skorupy ziemskiej, która podlega działaniu klimatu i wegetacji roślinnej. Liczne definicją mówią o glebie jako kompleksie bio-organo-koloidalno-mineralnym. Gleba składa się z organizmów żywych, martwej substancji organicznej, minerałów, wody i powietrza.

                       Dla rolnika zasadniczym elementem odróżniającym glebę od innych tworów geologicznych jest jej zdolność dawania plonów; ponadto jest ona naturalnym siedliskiem rozwoju roślin co nie jest już przy obecnym stanie technologii i wiedzy cechą wyróżniającą. Znamy bowiem i umiemy tworzyć sztuczne układy, niczym gleby nie przypominające, w których możemy hodować rośliny na skalę gospodarczo użyteczną i osiągać w kulturach bezglebowych, plony nie ustępujące ilościowo i jakościowo plonom uzyskiwanym w rolnictwie i ogrodnictwie konwencjonalnym.

                      Tą cechą, która w sposób istotny wyróżnia glebę od innych tworów geologicznych i wszelkich sztucznych układów dających plony jest jej zdolność do samoreprodukcji, do spontanicznego odnawiania zasobów substancji koniecznych dla wzrostu i rozwoju roślin oraz innych organizmów glebę zasiedlających.

                      Gleba jest tworem żywym, metabolizującym. Można w niej znaleźć pewne analogie do organizmu. W glebie toczą się złożone przemiany chemiczne i biochemiczne nadające glebie jej przyrodnicze właściwości, czyniące z niej naturalne siedlisko życia roślin, umożliwiające stałą wegetację. Aktywność biologiczna, cecha wyróżniająca glebę od innych tworów geologicznych jest sumą, procesów chemicznych i biologicznych w niej zachodzących. Porównanie gleby do organizmu nie ograniczają się tylko do istniejącego w glebie zjawiska przemiany materii, ale wyrażają się również obecnością określonych powiązań i zależności pomiędzy wielokierunkowymi drogami metabolizmu glebowego. Metabolizm gleby jest oczywiście niemal wyłącznie metabolizmem zawartych w niej organizmów żywych (korzeni roślin, fauny i drobnoustrojów). Gleba zawiera pewien zasób wolnych enzymów. Są one wprawdzie pochodzenia biologicznego przyżyciowo wydalane przez komórki organizmów: egzoenzymy i uwalniane w procesach litycznych: endoenzymy ale działają już niezależnie od komórek macierzystych i aktywność ich regulowana jest stosunkami panującymi w glebie a nie w komórkach.

                      Enzymy pozakomórkowe wydzielane z żywych bądź zamierających komórek mogą być związane z fragmentami komórek ściany i błon komórkowych, fragmentami plazmy lub organelli komórkowych, mogą być akumulowane w glebie, gdzie tworzą labilne połączenia enzym-substrat, są adsorbowane na powierzchni cząstek mineralnych, lub wchodzą w związki kompleksowe z koloidami substancji humusowych, a nawet częściowo i krótkoterminowo w roztworze glebowym. Zjawisko katalitycznej działalności gleby sygnalizował już Liebig w 1844 roku. Systematyczne i pogłębione badania nad enzymatyką gleb zapoczątkowali W. Kuprewicz i E. Hofmann w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wysnuli oni interesujące koncepcje pochodzenia, rozmieszczenia, trwałości i znaczenia enzymów uwalnianych do środowiska glebowego. Badaczom tym zawdzięczamy opracowanie metod ujawniania i określania aktywności enzymatycznej gleby. Szczególną uwagę poświęcał Hofmann zabiegom pozwalającym na odróżnienie działalności wolnych enzymów od aktualnej działalności biochemicznej żywych drobnoustrojów.

                         W ciągu ostatniego półwiecza enzymatyce gleb poświęcono bardzo wiele prac zmierzających do wyjaśnienia różnych aspektów biologii gleby. Zainteresowanie tymi kierunkami badań wykazują nie tylko biologowie, ale również rolnicy poszukujący mikrobiologicznych i biochemicznych wskaźników pomocnych w prognozowaniu. Mikroorganizmy wydzielają czynnie do gleby bardzo dużo różnych enzymów, ale najważniejszymi w procesach przemian zachodzących w środowisku pól uprawnych są te, które biorą bezpośredni udział w degradacji celulozy i innych składników komórek resztek roślinnych, oraz cyklów przemian azotu, fosforu i siarki. Degradacja polimerów węglowodanowych, azotowych i innych wymaga wieloskładnikowych systemów enzymatycznych produkowanych przez różne grupy zespołu edafonu gleby. Każda komórka i każdy gatunek drobnoustrojów może w ten sposób zmieniać skład chemiczny i właściwości fizyczne własnej niszy ekologicznej. Enzymy glebowe są naturalnymi mediatorami i katalizatorami wielu ważnym procesów glebowych, takich jak:

– rozkład uwalnianej do gleby podczas wegetacji roślin substancji organicznej;

– reakcje powstawania i rozkładu próchnicy glebowej;

– uwalnianie i udostępnianie roślinom substancji mineralnych;

– wiązanie azotu cząsteczkowego;

– detoksykacja ksenobiotyków;

– nitryfikacja i denitryfikacja.

 

Tab. 1. Niektóre enzymy wyekstrahowane z gleb i  reakcje przez nie katalizowane (Tabatabai i Fung 1992).

ENZYM

KATALIZOWANA REAKCJA

SUBSTRAT

OKSYDOREDUKTAZY

KATALAZA

2H2O2 → O2  + 2H2 

H2O2

PEROKSYDAZA

Donor + H2O2 → utleniony donor + 2H2O

H2O2, pyrogallol,chloroalaniliny, o-dwuanizydyna

MONOOKSYGENAZA MONOFENOLOWA ( OKSYDAZA POLIFENOLOWA)

Tyrozyna + dwuhydroksyfenyloalanina + O2 → dwuhydroksyalanina + dwuoksyfenylalanina + H2O

d-katechol, p-chinon, p-krezol, 3,4-dwu-hydroksyfenyloalanina, p-fenylenodwuamina

HYDROLAZY

KARBOKSYLESTERAZA

Ester karboksylowy + H2O → alkohol + anion kwasu karboksylowego

Malation

ARYLESTERAZA

Fenylooctan + H2O → fenol + octan

Fenylooctan, fenylomaślan, naftylooctan

FOSFATAZA ALKALICZNA

Monoestry ortofosforanu + H2O → alkohol + ortofosforan

Fosforan p-nitrofenylu

FOSFATAZA KWAŚNA

Monoestry ortofosforanu + H2O → alkohol + ortofosforan

Fosforan p-nitrofenylu

ARYLSULFATAZA

Fenolosiarczan + H2O → fenol + siarczan

Siarczan p-nitrofenylu

CELULAZA

Hydroliza wiązań β-1,4-glukozydowych w celulozie, licheninie i β-glukanach zbożowych

Celuloza, karboksymetylceluloza

Β-GLUKOZYDAZA

Hydroliza wiązań β-glukozydowych od nieredukującego końca z uwolnieniem β-D-glukozy

p-nitrofenyl-β-Dglukozyd, celobioza, p-nitrofenyl-β-D glukopyranozyd

FRUKTOFURANOZYDAZA (INWERTAZA)

Hydroliza terminalnych nieredukujących reszt D-fruktofuranozydowych w β-fruktofuranozydach

Sacharoza

PROTEINAZY

Hydroliza białek do peptydów i aminokwasów

Kazeina, żelatyna, albumina

UREAZA

Mocznik  + H2O → CO2 + 2NH3

Mocznik

LIAZY

DEKARBOKSYLAZA AROMATYCZNYCH L-AMINOKWASÓW

L-tryptofan → tryptamina + CO2

dl-3,4-dwuhydroksyfenyloalanina, dl-tyrozyna, dl-tryptofan, dl-fenyloalanina, tryptofan

 

                        Oznaczenie aktywności enzymów jest oparte na obniżeniu ilości substratu (na który działa wybrany enzym), lub ilościowego oznaczenia produktu reakcji enzymatycznej np. jonów amonowych, azotanowych, fosforowych w optymalnych warunkach temperatury, pH środowiska, stężenia substratów.

                        Często określa się aktywność dehydrogenaz, gdyż są one nie tylko enzymami konstytucyjnymi (stale syntetyzowane w komórce), lecz występują tylko w systemach żywych. Różne barwniki, takie jak chlorek trifenylotetrazolu, który utleniony jest bezbarwny, lecz zmienia barwę na czerwoną po redukcji, można dodawać do gleby, ekstrahować po inkubacji zredukowaną formę barwnika i jego ilość przyjmować jako wskaźnik aktywności dehydrogenazowej w glebie. Enzymy zasadnicze dla procesu proliferacji komórek są zlokalizowane w cytoplazmie i związane z membranami komórkowymi.

                        W glebie można wykryć szeroką gamę aktywności enzymatycznych, które nie są bezpośrednio związane z aktywnością mikroorganizmów. Są to enzymy obecne w nasionach roślin, sporach grzybowych, endosporach bakteryjnych, cystach pierwotniaków i korzeniach roślin. Kłopoty z oddzieleniem tła aktywności enzymów związanych z glebą od aktywności enzymatycznej organizmów glebowych i korzeni roślin to jedna z przyczyn rudności w interpretacji wyników badań związanych z aktywnością  enzymatyczną w glebie.

                        W badaniach enzymatycznych gleby poszukuje się enzymów, których aktywność może służyć jako „wskaźnik żyzności gleby”, który obok analiz chemicznych pozwolił ocenić dostępność w glebie związków pokarmowych dla roślin. Liczne badania pokazały, że wiarygodną ocenę jakości gleby mogą dać badania aktywności szeregów enzymów, liczebności wybranych grup mikroorganizmów, zawartość form substancji organicznej (węglowej i azotowej), które pozwalają zarejestrować zmiany specyficznych zdolności kompleksu glebowego zachodzące pod wpływem systemu upraw, nawożenia, warunków klimatycznych wpływu czynników antropogenicznych – pestycydów i metali ciężkich. Te możliwości zastosowania oznaczeń aktywności enzymów w środowisku gleby powodują że metody oznaczania enzymów glebowych cieszą się w wielu dziedzinach nauk rolniczych i przyrodniczych wzrastającym zainteresowaniem.

 

 

 

---

Puma, www.biologia-dla-wszystkich.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wiatrowskazy - świetne dekoracje ogrodowe

Autorem artykułu jest Maciek-L


Wiatrowskazy, zwane bardziej fachowo anemoskopami, to fachowe urządzenia służące do wyznaczania kierunku wiatru. Oprócz swojego specjalistycznego zastosowania używane są także jako elementy typowo dekoracyjne. Czy warto sobie taki sprawić?

Dlaczego urządzenie typowo specjalistyczne zyskuje sobie popularność pośród normalnych obywateli? Zapewne dlatego, że oprócz swojej użyteczności stanowi ono doskonały element dekoracyjny. Wiatrowskazy występują w wielu formach oraz wariantach. Spotykamy na przykład wiatrowskazy-chorągiewki, czasem wyposażone także w śmigło do mierzenia prędkości wiatru.

Te bardzej dekoracyjne warianty przedstawiają zwykle różne gatunki ptaków. Popularne są bez wątpienia koguty, choć często spotyka się także wiatrowskazy na kształt orłów, jastrzębi i innego dzikiego ptactwa. Wykonane są one zazwyczaj z blachy, bowiem materiał ten jest wytrzymały, a jednocześnie nie jest zbyt ciężki, dzięki czemu dobrze porusza się na wietrze, skutecznie wskazując jego kierunek. Oczywiście produkuje się też wiatrowskazy z innych materiałów, jednak jest to rzadziej spotykane.

Gdzie zamontować sobie taki wiatrowskaz? Gdybyśmy byli nieco bardziej spostrzegawczy podczas przechadzek po mieście, pewnie nie musilibyśmy zadawać tego pytania. Faktem jest bowiem, że jeśli dobrze się rozejrzymy, ujrzymy, iż wiatrowskazy instalowane są praktycznie wszędzie. Często można zobaczyć je na dachach budynków, elewacjach, na balkonach w blokach mieszkalnych oraz kamienicach - wszystko to w mieście. Na obrzerzach zaś bądź też na wsi, anemoskopy stawia się także na wysokich palach w ogródku, na przydomowym drzewie czy po prostu na płocie lub karmniku dla ptaków.

Jeśli poszukujesz oryginalnej dekoracji dla swojego domu lub ogrodu, która będzie przy okazji pełniła funkcję pragmatyczną, wiatrowskaz, czy też wyrażając się bardziej fachowo - anemoskop dekoracyjny - jest dla Ciebie doskonałym wyborem.

---

Dekoracyjne wiatrowskazy ogrodowe w atrakcyjnych cenach - sprawdź!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 30 maja 2012


Ziołowy ogród na parapecie

Wcale nie trzeba być mistrzem ogrodnictwa, żeby stworzyć ziołowe królestwo. Na początku przecież nie będziemy mieli żadnego doświadczenia, pomijając oczywiście podlewanie kwiatów doniczkowych. Wiosna to doskonały czas na wysiew. Będziemy potrzebowali doniczek – mogą być gliniane – każda do innego rodzaju ziół, ale sprawdzą się też podłużne skrzynie, w których zasiejemy różne rodzaje ziół. Obok nich powinniśmy zaopatrzyć się w ziemię. Radzimy wybrać ziemię uniwersalną, która, w przeciwieństwie do ziemi do kwiatków pozbawiona jest dużej dawki nawozów, a zawiera przekompostowaną korę i torf. Doniczki powinny mieć otwory, dzięki czemu nadmiar wody będzie swobodnie spływał. Zioła nie lubią nawożenia, co oznacza, że naszym zadaniem będzie jedynie podlewanie roślin. Jakie zioła możemy zasiać? Najlepiej te najpopularniejsze, które są przez nas w kuchni używane. Wśród nich nie powinno zabraknąć bazylii, melisy, mięty, estragonu, lubczyku, rozmarynu czy lawendy, nie wspominając już o pietruszce czy koperku. Możemy zaopatrzyć się w nasiona lub gotowe sadzonki, najlepiej w sklepach ogrodniczych, lepiej nie w supermarketach.

Oprócz roślin w doniczkach zawsze możemy pokusić się o pielęgnowanie kiełków, które są świetnym dodatkiem do kanapek i sałatek. Rzeżucha, słonecznik, rzodkiewka i czego tylko nasza dusza zapragnie. Nasiona na kiełki najlepiej zasiać na tacce wyłożonej wilgotną ligniną i regularnie podlewać – efekty już po kilku dniach, a po tygodniu prawdziwa bomba witaminowa! Można zaopatrzyć się również w specjalne naczynie do wysiewu kiełków. Dzięki pietrom zapewniona będzie odpowiednia cyrkulacja wody, a my na każdym piętrze będziemy mieli coś innego.

Gdzie postawić nasze skrzynie i „kiełkownicę”? Najlepiej w miejscu nasłonecznionym – parapet nada się ku temu najlepiej. Jeśli posiadamy balkon, to możemy tam wynieść nasze ziołowe „skarby”. Gdyby czynności opisane w artykule okazały się jednak zbyt trudne, zawsze możemy pójść na łatwiznę i kupić gotowe rośliny, a następnie przesadzić je do skrzynek - te też się odwdzięczą.

-- O autorzeArtykuł pochodzi z Artykulis.pl.Autorem jest Hanka

Ogródek ziołowo-warzywny za twoim oknem

Własne wyhodowane warzywa dają dużą satysfakcję i gwarancję naturalnie dobrego smaku. Jeśli zależy ci na ekologicznym odżywaniu, nic nie da ci takiej pewności, jak warzywa z przydomowego ogródka.

 

Teraz jest doskonała pora na wysiewanie warzyw do gruntu. Ziemię należy uprzednio przekopać i wyrównać grabiami. Możemy posiać marchew, rzodkiewkę, pomidory, ogórki, buraki ćwikłowe, bób, groch, cebulę, sałatę, cukinię, cykorię, rabarbar, kalarepę, kapustę, rzepę, kabaczka, szpinak. Wysiew bezpośrednio do gruntu jest jednym z najłatwiejszych sposobów uprawy warzyw.

 

Aby odstraszyć szkodniki warto dowiedzieć się czego nie lubią. Na przykład ślimaki nie przepadają za czerwono listną odmianą sałaty. Można też zastosować uprawę współrzędną, czyli zasiać warzywa na przemian, np. cebulę i marchewkę. Zapach cebuli odstraszy mszyce, które są wielkimi szkodnikami marchwi. Ta z kolei swoim aromatem odstraszy szkodniki cebuli, takie jak śmietki cebulanki. Jeśli chcemy uprawiać pomidory, warto w ich pobliżu posadzić aksamitki. Jeśli w naszym ogródku warzywnym będzie dużo kapusty, możemy gdzieniegdzie wysiać koper lub szałwię, których aromat odstraszy bielinki. Uprawa współrzędna pozwala także zapobiec rozwojowi grzybów, które atakują warzywa. Przeciwgrzybicznie działa czosnek i wszelkie zioła, które mają intensywny aromat. Rośliny mogą się również wzajemnie stymulować. Jeśli zasiejemy pora obok marchewki, to jej substancje lotne zadziałają pozytywnie i sprawią, że por będzie bujniejszy.

 

Ale też zwrócić uwagę jakich warzyw i ziół nie wysiewać obok siebie. Są takie, które stymulują inne, ale są też takie, które działają na inne zabójcze. Jedną z takich roślin jest piołun, którego nie należy wysiewać niedaleko lubczyku. Jeśli nasz ogród odwiedzają nornice, możemy je odstraszyć obsiewając warzywniak białą gorczycą, która dodatkowo nie pozwala rozrosnąć się chwastom.

 

Zioła możemy wysiać zarówno w ogrodzie jak i w doniczkach na kuchennym parapecie. Świetnie nadają się do tego oregano, bazylia, tymianek, mięta, szałwia, kolendra czy lawenda. Nie dość, że można je z powodzeniem wykorzystać w kuchni, to dodatkowo wprowadzą do niej przyjemny świeży aromat i będą cieszyć oko swoim wyglądem. Zioła, jak było wcześniej wspomniane, można wykorzystać w uprawie współrzędnej. Można również skorzystać z ich właściwości odstraszających różne owady z bezpośrednią korzyścią dla nas. Świeża bazylia w doniczce ustawiona tuż przy oknie, odstraszy natrętne komary.

 

Przemyślmy co lubimy najbardziej jeść i jak przyprawiać. Bogaty wybór nasion warzyw i ziół oferuje sklep internetowy Leroy Merlin. Możemy skorzystać z jego oferty i cieszyć się pięknym ogródkiem ziołowo-warzywnym.

-- O autorzeartykuł przedrukowany z Artykulis.Autorem jest E.P.

wtorek, 29 maja 2012


Dobrostan królików - definicje

Autorem artykułu jest Leszek Gacek


Zapewnienie dobrego samopoczucia naszym podopiecznym nie jest tożsame z zapewnieniem jedzenia i wody. Zwierzę musi mieć poczucie bezpieczeństwa i zapewnione włąściwe dla swojego gatunku warunki bytowania.

Leszek Antoni Gacek

Satysfakcja z udanej hodowli jest możliwa tylko w sytuacji kiedy za efektami ekonomicznymi i satysfakcją właściciela, będą szły w parze starania o dobrostan naszych podopiecznych. O dobrostanie przypominamy sobie zazwyczaj kiedy słyszymy w publikatorach o bestialstwie w stosunku do zwierzą, o karygodnych zaniedbaniach w karmieniu i warunkach utrzymania. Kwestia dobrostanu, szeroko rozumianego dobrostanu, dotyczy każdej z Państwa ferm, i to bez względu na jej wielkość, ilość utrzymywanych zwierząt czy przyjętego systemu wychowu.

Co to jest zatem ten dobrostan o którym mówi Unia Europejska, organizacje ekologiczne i naukowcy? Zacznijmy od popularnej definicji:

- dobrostan to stan zdrowia fizycznego i psychicznego osiągany w warunkach pełnej harmonii ustroju w jego środowisku.

Jest to ogólna definicja stosowana w dyscyplinie naukowej zajmującej się zachowaniem zwierząt i nazywanej etologią (nie mylić z ekologią, nauką o związkach żywych organizmów miedzy sobą i między środowiskiem). Uściślając tą definicję, i nieco ją przybliżając do realiów hodowli:

- dobrostan to taki system chowu który zaspokaja podstawowe potrzeby zwierząt, przede wszystkim w zakresie: żywienia, dostępu do wody, potrzebnej przestrzeni życiowej, zapewnienia towarzystwa innych zwierząt, leczenia, higieny utrzymania, mikroklimatu pomieszczeń, warunków świetlnych. Jednocześnie nie pozwala na okaleczanie zwierząt oraz zapewnia ich schronienie przed złymi warunkami klimatycznymi.

W hodowlach wielkostadnych definicja dobrostanu wprowadza jeszcze jeden czynnik – realiów ekonomicznych, i brzmi:

- dobrostan zwierząt należy rozumieć taki system utrzymania, który zapewnia zwierzętom najlepsze warunki zdrowotne, spełnia ich potrzeby behawioralne, na ile to jest możliwe przy zachowaniu realiów ekonomicznych i zapewnia wysoki poziom fachowej opieki.

Jak widać przedstawione definicje, w kolejnych swoich wersjach, są coraz bardziej dostosowane do realiów prowadzonej hodowli i produkcji żywca. Przyjrzyjmy się bliżej tej ostatniej definicji. Mówi się w niej o przyjętym systemie utrzymania spełniającym wymagania zdrowotne i behawioralne. Nie jest to przecież nic innego jak nasz system konstrukcji klatek, ich wielkość, warunki mikroklimatyczne, karmienie i pojenie. Jeżeli któryś z tych elementów nie będzie odpowiadał królikom to musimy zapomnieć o satysfakcji z prowadzonej hodowli, a na pewno musimy zapomnieć o dodatnich efektach ekonomicznych. Z jednej strony dobrostan zwierząt, zasady jego przestrzegania, bronią zwierząt przed nieodpowiedzialnymi, pozbawionymi wyobraźni ludźmi, a z drugiej strony - pozwalają na prowadzenie hodowli w sposób przynoszący największe zadowolenie i korzyści ekonomiczne. Jak prowadząc hodowlę w myśl przepisów określających właściwy poziom dobrostanu królików (oceniany przez służby weterynaryjne w arkuszu oceny SPIWET), nie tylko zadośćuczynimy przepisom prawa, zapewnimy naszym podopiecznym godziwe warunki, ale dodatkowo zapewnimy sobie sukces hodowlany.

W kontekście powyższego proponuję spojrzeć na prowadzone hodowle pod nieco innym kątem. Proszę popatrzeć na świat oczami królika zamkniętego w klatce i pozbawionego dostępu do innych przedstawicieli swojego gatunku, z ograniczoną przestrzenią życiową i często niewłaściwym żywieniem. Takie zwierze na pewno nie jest szczęśliwe i nie ma zaspokojonych podstawowych potrzeb, specyficznych dla swojego gatunku. Zastanówmy się zatem jakie to specyficzne potrzeby gatunkowe występują u królików.

Jak wiadomo królik jest bezpośrednim potomkiem dzikiego królika, powszechnie występującego w wielu krajach Europy, w tym w Polsce i często jako szkodnik przyczynia się do powstawania strat. Pamiętają Państwo zapewne jak dzikie króliki stały się plagą, bodajże na Wrocławskim cmentarzu, kopiąc nory, rozmnażając się nad miarę i niszcząc roślinność. Ta przemożna chęć kopania, właściwa dla wszystkich norowców, często jest przyczyną szkód w gospodarce człowieka. Wynika to w zachowaniu zwierząt z chęci stworzenia sobie komfortu bezpieczeństwa. Łatwy dostęp do bezpiecznych schronień, jakim są nory, jest jedną z silniejszych potrzeb gatunkowych królików. Zapewnienie królikom możliwość przebywania w środowisku nie niosącym zagrożeń, i co za tym idzie konieczności ukrywania się, jest jednym z podstawowych obowiązków hodowcy. Może to być zrealizowane w sposób dwojaki – albo całość fermy będzie prowadzona w warunkach ciszy i spokoju, albo zwierzęta będą miały dostęp do schronów i skrzynek. Ten drugi sposób jest oczywiści gorszy ponieważ będzie stresował zwierzęta, ograniczał ich swobodę poruszania i częstotliwość pobierania karmy. W konsekwencji będzie prowadził do wychudzenia i powstawania chorób. Truizmem będzie zatem stwierdzenie, że należy zapewnić królikom spokojne i nie stresowe warunki bytowania.

O konieczności karmienia naszych podopiecznych paszami roślinnymi najwyższej jakości nie muszę nikogo przekonywać, bo jest to aż nadto oczywiste. W dawce pokarmowej nie mogą się znaleźć żadne składniki do trawienia których króliki nie są przystosowane. Musimy również pamiętać o odpowiedniej ilości podawanej karmy. Nie może być jej ani za dużo, ani za mało. Proszę pamiętać, że często zatuczenie jest groźniejsze od czasowego przegłodzenia. I oczywiście stały i niczym nie ograniczony dostęp do świeżej wody. Nie ma usprawiedliwienia dla głupoty osób twierdzących, że nie poją królików, nie dają wody, ponieważ dostają one okopowe i zielonki. Takie podejście jest przekroczeniem wszystkich obowiązujących w Polsce przepisów dotyczących ochrony zwierząt i hodowli. Zapewnienie świeżego powietrza i odpowiedniej temperatury jest o tyle istotne, o ile jest nam to potrzebne do uzyskiwania właściwych parametrów produkcyjnych. Utrzymywanie królików w warunkach małej intensywności rozrodu, przy zapewnieniu dobrego żywienia i ściółki jest możliwe nawet przy siarczystych mrozach w klatkach postawionych na świeżym powietrzu. Można również, teoretycznie, utrzymywać króliki w warunkach podwyższonej wilgotności, z dużą ilością szkodliwych domieszek gazowych wydzielających się z obornika, małą ilością światła i w niskiej temperaturze. Króliki będą żyły w takich warunkach i się nawet rozmnażały, nie zdechną od razu – właśnie nie od razu, ale przeciętna długość życia będzie znacznie niższa niż w fermach hodowlanych. Przebywając w takich warunkach zdechną na pewno za wcześnie, a o efektywnym i wydajnym rozrodzie to raczej musimy zapomnieć. Przedstawione niekorzystne warunki są takimi właśnie warunkami w jakich żyją króliki w naturze, na wolności. Sami jednak, decydując się na prowadzenie hodowli, podświadomie dążymy do zapewnienia zwierzętom jak najlepszych warunków utrzymania, dużo lepszych niż by im zapewniła Matka Natura.

A teraz na koniec prawdziwa przyczyna powyższych dywagacji na temat dobrostanu. Osoby uważające się za miłośników zwierząt, „ekolodzy”, „zieloni” czy jak tam zwać tą grupę, działając najczęściej w dobrej wierze, podejmują w stosunku do producentów żywca króliczego i do hodowców sprzedających mięso królicze, działania nacechowane bezwzględną krytyką. W internecie roi się od apeli o uwolnienie królików, zaprzestanie hodowli przemysłowych, klatkowych, nie mówiąc już o jedzeniu króliczego mięsa. Sam bardzo często odbieram wiadomości elektroniczne zawierające epitety w rodzaju barbarzyńca, morderca zwierząt itp. Proszę jednak wejść na strony internetowe tych miłośników królików. Proszę zapoznać się z blogami prowadzonymi przez różne Trusie i Pusie. Można się z nich dowiedzieć, że króliczki domowe, najmilsi przyjaciele całej rodziny, na co dzień mieszkają w maleńkiej klatce, często trzymanej w łazience, są wypuszczane na dywan aby sobie pobiegały, dostają smakołyki. Pół biedy jeżeli te smakołyki są kupowane w specjalistycznych sklepach zoologicznych i są dedykowane dla królików, gorzej jeśli są to ludzkie smakołyki. Jeżeli zatem spotkają się Państwo z takim podejściem to proszę zapytać swojego adwersarza, jak w jego mniemaniu powinien wyglądać dobrostan królików. Czy ma to być swobodne bytowanie królika dzikiego, czy ma to być kanapa obok właściciela przed telewizorem z ciasteczkami, czy ma to być ferma będąca pod nadzorem weterynaryjnym i skonstruowana zgodnie z przepisami prawa.

A propos przepisów prawa to przypominam o nowelizacji Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dotyczącego minimalnych warunków utrzymania gatunków zwierząt gospodarskich z dnia 28 czerwca 2010 roku (Dz. U. nr 116, poz. 778). Mamy tam między innymi podane zmniejszone wymiary klatek co może być istotne dla posiadaczy niektórych klatek produkcji włoskiej, które do tej pory, w myśl przepisów, nie spełniały naszych norm.

 

---

dr Leszek Antoni Gacek
www.sima.of.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl